Linki
Notion Web Clipper - https://www.notion.so/web-clipper - wtyczka do kolekcjonowania linków
https://indify.co/ - kolekcja widżetów
https://www.float.so/ - tworzenie kursów w Notion
https://super.so/ - strony www w oparciu o Notion
https://potion.so/ - strony www w oparciu o Notion
https://www.producthunt.com/posts/the-ultimate-notionpedia - szablon-kurs Notion
digitaldesigner.pl (hm...ta strona też wygląda znajomo ;))
https://www.helpkit.so/ - bazy wiedzy w oparciu o Notion
Transkrypt
Ten odcinek będzie w całości o jednym narzędziu, a konkretnie o Notion. Notion to zyskująca na popularności aplikacja, przez entuzjastów reklamowana jako miejsce, gdzie możesz stworzyć swój “drugi mózg” - takie miejsce online na wszystkie sprawy, które są dla Ciebie ważne, ale nie chcesz ich wszystkich jednocześnie trzymać w pamięci podręcznej w Twojej głowie. To platforma online do pisania, przechowywania i organizowania notatek, budżetów, list i wszystkiego innego co przyjdzie Ci do głowy: trochę takie miejsce na prywatną wikipedię.
Opowiem dzisiaj trochę o tym do czego Notion się nadaje, jakiej grupie zawodowej polecam je szczególnie i do czego się nie nadaje. A potem parę słów o tym ekosystemie narzędzi i produktów opartych o Notion, który rozwija się całkiem dynamicznie i który udowodnił mi po raz kolejny, że na każdy mój pomysł, ktoś już wcześniej wpadł.
Część 1 - czyli co to właściwie jest Notion.
“Drugi mózg” czy “Prywatna wikipedia” to może i zgrabne określenia marketingowe, ale czym właściwie jest Notion? Kiedy założycie konto na stronie notion.so, to otworzy Wam się podzielone na pół okno. Po lewej stronie będzie lista dokumentów, w świecie Notion nazywanych stronami a po prawej okno edytora, w którym otwarta będzie jedna ze stron. Na start Wasza przestrzeń robocza w Notion - tzw. workspace - będzie miała kilka proponowanych dokumentów, takich jak lista książek do przeczytania, todo lista czy lista linków.
Zacznijmy od edytora. Nie jest to klasyczny edytor, to znaczy nie uświadczycie u góry paska z menu i ikonkami tak jak w Wordzie, Google Docach czy Evernote. Jeśli najedziecie na górę strony, to pokażą Wam się opcje dodania do strony okładki (cover), ikony albo komentarza. Natomiast jeśli przeniesiecie kursor gdzieś w obręb samej strony, to po lewej stronie wyświetli się taki plusik i taka ikonka który służy do przeciągania. Za pomocą plusika, do dokumentu można dodać jeden z wielu elementów: blok tekstu, obrazek, tytuł, spis treści, ramkę na cytat, tabelkę, listę i tak dalej. Za pomocą uchwytu można natomiast ten blok przesunąć na wybrane miejsce na stronie, zarówno w górę i w dół jak i w poziomie tworząc drugą czy nawet trzecią kolumnę.
Jeśli jesteście z tych osób, które nie lubią odrywać rąk od klawiatury, to możecie dodawać elementy na stronę korzystając ze znaku “/”, który w Notion jest znakiem specjalnym i pozwala właśnie na dodanie kolejnego bloku. Czyli - piszemy na przykład “/” “table” a Notion wkleja nam tabelkę. “/” image, czyli obrazek i pojawi się okno do załadowania obrazka czy to z dysku czy z popularnego serwisu z darmowymi obrazkami Unsplush.
Oprócz dodawania elementów, można też oczywiście konfigurować i formatować te już dodane, w szczególności tekst. Da się to zrobić tradycyjnie, czyli zaznaczyć słowo czy zdanie, i w pop-upie który się pojawi nad zaznaczonym fragmentem wybrać co chcemy z nim zrobić - pogrubić, zamienić na kursywę, dodać linka itd. Ale Notion wspiera również podzbiór markdown-u. Markdown to język znaczników (ang. markup language), z którym zaznajomieni będą programiści, ale też twórcy dokumentacji i materiałów edukacyjnych. Nawet jeśli nie pracujesz w IT, to wiesz pewnie, że strony, które wyświetla Twoja przeglądarka są napisane przy użyciu htmla. Plik, w którym zapisana jest strona, to po prostu plik tekstowy, ale przeglądarka wie jak go zinterpretować - jeśli napotka coś oznaczonego jako h1, czyli nagłówek, to wyświetli go większy itd. Markdown działa na podobnej zasadzie, tylko jest znacznie prostszy. To znaczy, jeśli opakujesz fragment tekstu w odpowiednie znaczniki, to każda przeglądarka wspierająca markdown, będzie go mogła wyświetlić w ten zasugerowany sposób. O htmlu wspominam nie bez powodu, bo markdown można automatycznie, za pomocą skryptu przekonwertować do htmla, z czego Notion oczywiście korzysta. Czyli jak to działa w praktyce? Jeśli pisząc tekst w notion poprzedzisz i zakończysz jakiś fragment znakiem podkreślenia, to Notion zamieni ten fragment w pisany kursywą. bold podwójne gwiazdki na początku i na końcu będą oznaczały pogrubienie, tzw bolda i tak dalej. Dla użytkowników, nazwijmy ich umownie technicznymi, jest to znajomy sposób formatowania tekstu dzięki któremu łatwo jest pracować z edytorem w taki sposób, że nie trzeba odrywać dłoni od klawiatury, żeby sięgnąć po myszkę i cokolwiek zaznaczyć. To co jest być może nieco nietypowe w Notion, to fakt, że w innych narzędziach wspierających markdown stosunkowo często wygląda to tak, że pracujemy w oknie do edycji, w którym widać markdown tak jak jest napisany, a obok znajduje się okno przeglądarki, czy viewera, podglądu, które pokazuje jak tekst będzie wyglądał po sformatowaniu, a w Notion fragment jest od razu podmieniany na docelowy. To powoduje że ewentualna poprawka, czy edycja jest nieco utrudniona - na przykład wyboldowaliśmy fragment tekstu, ale jednak chcemy z tego rezygnować. Jak pisaliśmy, to ten fragment zamknęliśmy dwoma gwiazdkami, ale zamienił się zaraz na pogrubiony. Więc jak naciskamy backspace, to nie usuwamy gwiazdek i nie “cofamy” bolda, tylko usuwamy znaki pogrubionego tekstu. To potrafi być nieco irytujące.
No dobra, no to w sumie powiedziałam Wam na razie o tym, że w notion można stworzyć dokumenty, czyli strony i że można dość wygodnie je edytować w minimalistycznym interfejsie. Zawsze to coś, ale nie brzmi, jak narzędzie, które ma już ponad 20 milionów użytkowników, tworzone przez firmę wycenianą na ponad 10 miliardów dolarów.
Tak sobie myślę, że te 10 miliardów dolarów ma swój początek w jednej prostej, ale znaczącej decyzji dotyczącej modelu danych Notion, a mianowicie, decyzji projektantów o tym, że w Notion wszystko będzie blokiem. Tekst jest blokiem, tabelka jest blokiem, strona jest blokiem. A bloki można w sobie zagnieżdżać i można je grupować, co z kolei pozwala łatwo tworzyć i czytelnie eksponować relacje między poszczególnymi fragmentami i rodzajami treści. I dla mnie to jest tzw. killer feature tego narzędzia i to, co powoduje że ja umieściłabym je raczej bliżej zestawu aplikacji Google - Google Docs, Google Sheers i tak dalej niż obok typowego oprogramowania do robienia notatek jak Evernote.
Być może jesteś osobą która lubi organizować. Jeśli nie jesteś, to wyobraź sobie, że jesteś. Przenosimy się teraz 20 lat wstecz - gdzie zapisałbyś swój domowy budżet albo listę prezentów do zdobycia na nadchodzące święta? Ja wtedy byłam jeszcze w szkole, więc niespecjalnie się organizowałam, ale jakieś tam próbki swojej twórczości czy plany na wakacje trzymałam w plikach dokumentów Microsoft Word czy też Open Office. Ja z dzisiaj przeniesiona 20 lat wstecz zrobiłabym pewnie też użytek z Microsoft Excela. Przeskoczmy teraz do roku, powiedzmy 2015 - wtedy przeniosłabym się pewnie do dokumentów google. Czemu? Przede wszystkim dlatego, że produkty googla nie wymagały kombinowania z instalowaniem i są za darmo, ale również dlatego że nie musiałam już nosić ze sobą dysków usb z moimi plikami. Chmura i rozwój internetu rozwiązały problem z dystrybucją oprogramownia i dostępem do moich plików. Oczywiście Google Suite pozostaje super popularne aż do dzisiaj, ale uważam, że przy dłuższym użytkowaniu na takie prywatne cele, dość szybko pojawia się problem właśnie z relacjami. Wyobraź sobie, że jesteś zagorzałym organizatorem i planujesz wakacje. Masz listę rzeczy do zabrania, listę rzeczy do zrobienia przed wyjazdem, jakiś zestaw linków i filmików do materiałów o miejscach, które chcesz odwiedzić i jeszcze budżet. Czy da się to wszystko wrzucić do Google Doca i Google Sheets. No da się. Ale przy takim naiwnym użytkowaniu nie jest tak łatwo powiązać te dokumenty ze sobą - można robić foldery na dysku, można się samemu ze sobą umówić na jakąś konwencję nazewniczą, ale nie jest to wszystko za wygodne. I tu właśnie wkracza Notion, w którym ten koncept relacji między treściami, zagnieżdżania jest ważniejszy, bardziej centralny i wbudowany w sam interfejs, który od samego początku pokazuje Ci Twoje dokumenty w formie drzewka. Pyk, robisz notatkę wakacje, a w tej notatce jest lista linków, jest tabelka do budżetu, galeria ze zdjęciami i listy rzeczy do zrobienia, które możesz sobie odhaczać. A wszyscy wiemy, że w listach rzeczy do zrobienia najfajniejsze jest właśnie odhaczanie.
Jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni do funkcjonowania w świecie, w którym treści, tak zwany content, atakują nas ze wszystkich stron i we wszystkich możliwych formach. Video, krótkie długie, audio, podcasty, audiobooki, strony internetowe, obrazki, teksty - dla mnie największa siła Notion to właśnie możliwość agregowania tych treści, używania Notion jako centralnej formy to nawigowania pomiędzy tym wszystkim, niezależnie od formy.
Z relacjami wiąże się kolejna bardzo przyjemna funkcjonalność Notion, czyli bazy danych. Brzmi może groźnie, ale tak naprawdę chodzi o listę bloków, najczęściej stron. To co jest fajne, to że raz zebranej liście, można nadawać różne wizualne interpretacje - może to być tabelka, może to być coś co się wyświetli na siatce kalendarza, a może to być galeria, w której każda podstrona będzie reprezentowana przez obrazek. Niby mała rzecz a cieszy - bo zmiana zdania na temat tego, jak najlepiej zaprezentować nasze dane nie wiążę się już z mozolnym przeformatowywaniem, tylko z jednym klikiem.
Drugi aspekt, który uważam, że wpływa na popularność Notion, to po prostu interfejs, tzw. design i wizualna atrakcyjność tworzonych dokumentów. Jeśli w Notion wklejasz linka, to owszem, możesz go wkleić tak po prostu, ale możesz go też embedować, czyli umieścić na stronie taki mały podgląd. Znów, mała rzecz, a cieszy - Twoja lista linków nie jest już listą linków, tylko galeryjką z podglądem, dzięki któremu łatwo Ci pokojarzyć, który link do czego prowadzi. Kiedy piszesz czy organizujesz w Notion, to piszesz tak naprawdę prostą stronę internetową. Z tym kolei często wiąże się taka chęć przekształcenia własnych materiałów w publiczną stronę internetową, skoro już je masz. O tym, że to niekoniecznie jest we wszystkich przypadkach dobry pomysł, mówił poprzedni odcinek podcastu. Ale są sytuacje, w których to jest dobry pomysł i zaraz do nich wrócimy w kolejnej części dzisiejszego odcinka.
No dobra - rozpływam się tutaj nad tworzeniem tych różnych kalendarzy, tabelek, budżetów i stron internetowych w Notion i nad aspektem wizualnym, ale jak to mówią, z pustego i Salomon nie naleje. To znaczy - kiedy otwierasz pustą stronę w Notion, to mimo tego elastycznego interfejsu który mnie tak cieszy - między Tobą a dobrze wyglądającą stroną czy prezentacją czy planem czy czymkolwiek innym jest jednak trochę pracy. Jedna rzecz to treść, druga to forma i organizacja treści - i to szczególnie z tym drugim aspektem mogą Ci pomóc szablony. Szablon to tak naprawdę zrobiona przez kogoś strona na Notion, którą możesz do siebie skopiować. Notion na start załaduje na Twoje konto trochę takich przykładowych komponentów, ale to społeczność entuzjastów i - powiedzmy, reprezentantów - skupionych wokół Notion dostarcza ogromne ilości szablonów do wszystkiego. Najczęściej są one skupione wokół szeroko rozumianej produktywności.
Swoją drogą, na Wikipedii Notion jest opisane właśnie jako “Productivity Software”. To jest sformułowanie którego chyba nie potrafię przetłumaczyć na polski bez pewnego przekąsu, chodzi w każdym razie o oprogramowanie, które pomaga Ci być produktywnym. Przy takim ujęciu tematu, narzuca się też porównanie z popularnym narzędziem Evernote. Narzucają je też sami twórcy Notion, bo jeżeli zaimportujesz do Notion swoje notatki z Evernote’a, to dostaniesz parę bonusowych punktów, które możesz zamienić na notion dolary i zapłacić mniej za subskrypcję na to narzędzie.
Ha, no właśnie - ile to kosztuje? Dobra wiadomość jest taka, że do użytku prywatnego, nie kosztuje. Startowy, darmowy plan Notion spokojnie wystarczy Ci do użytku domowego, dopóki nie będziesz chcieć swoich treści dzielić ze zbyt wieloma osobami albo znaleźć ich w wyszukiwarce. O ile na darmowym planie można tworzyć strony dostępne dla całego świata, to nie będą one poprawnie indeksowane przez wyszukiwarki internetowe. W wersji darmowej są też limity na rozmiar plików i nie ma historii wersji. Prywatnie można pozbyć się tych ograniczeń za 48 dolarów na rok. Do użytku firmowego i bardziej zaawansowanych uprawnień, możliwości współdzielenia dokumentów i tak dalej, Notion będzie kosztować przynajmniej 8$ miesięcznie za osobę.
Część 2 - do czego najlepiej nadaje się Notion
Ja o Notion dowiedziałam się, kiedy szukałam pracy. Jedna z firm, do których aplikowałam, podesłała mi linka do ich strony na Notion, która zawierała wszelkie przydatne na etapie ubiegania się o pracę informacje. Jakie firma ma wartości, jakie oferuje benefity, kto już pracuje, i tak dalej. I myślę, że to było super rozwiązanie i naprawdę ułatwiło obu stronom rekrutacje, bo mi było łatwiej znaleźć potrzebne informacje a rekruter z kolei nie musiał mi wszystkiego opowiadać. I wydaje się, że sama firma Notion zamierza zarabiać właśnie na użytkownikach biznesowych, bo reklamuje się przede wszystkim jako sposób na zastąpienie innych narzędzi do tworzenia baz wiedzy, list zadań i zarządzania projektami, ale także do tworzenia prezentacji na spotkania czy listy osób które pracują w firmie razem z kontaktami - tzw. people directory.
Myślę, że temu przypadkowi użycia zdecydowanie sprzyja popandemiczną popularność pracy zdalnej. Świat i praca wielu osób, szczególnie związanych z branżą IT, robi się coraz bardziej asynchroniczna. Tym samym łatwa w tworzeniu i edytowaniu dokumentacja do wszystkiego - do produktu, do procesów, sama lista zadań, listy pytań i odpowiedzi itd - robią się coraz ważniejsze. Jeśli możesz znaleźć odpowiedż swoje pytanie czy wątpliwość w firmowej bazie wiedzy, to nie musisz czekać aż w pracy pojawi się np. koleżanka z innej strefy czasowej.
W każdym razie, serdecznie polecam taką bazę wiedzy o firmie czy o procesie rekrutacyjnym - albo jednym i drugim - opartą o Notion wszystkim rekruterom i rekruterkom z branży IT, którzy nas słuchają. Na mnie zadziałało i naprawdę niesamowicie uprościło komunikację.
Drugi fajny sposób na użycie Notion, to tworzenie różnego rodzaju baz wiedzy, notatek i materiałów wspomagających na przykład kurs online. W ten sposób zrobiona jest na przykład “The ultimate notionpedia”, co moglibyśmy przetłumaczyć jako “Jedyna Notionpedia, której będziesz kiedykolwiek potrzebować” czyli tak naprawdę taki szablon-kurs Notion. Można go zgarnąć za darmo, a można odpalić twórcom parę dolarów, kupując za pośrednictwem linka dostępnego między innymi na Product Hunt. Inny kurs, który widziałam że wykorzystuje Notion w roli wspomagającego notatnika z linkami do materiałów omawianych na kursie i do porządkowania informacji organizacyjnych to na przykład kurs digitaldesigner.pl , to 6 tygodniowy kurs online z Web Designu dostępny w Polskim internecie.
Do czego nadaje się Notion, można najlepiej zorientować się przeglądając dostępne szablony Notion - jest ich masa, zarówno darmowych jak i komercyjnych, za które trzeba zapłacić kilka - kilkanaście dolarów. Część z nich jest dostępna na stronie głównej Notion i te skupione są przede wszystkim na użytkownikach, którzy używają Notion w powiązaniu z wykonywaną przez siebie pracą. I tak znajdziemy tu szablon dla osób pracujących przy projektowaniu produktów cyfrowych do pomocy przy przeprowadzaniu User Research, czyli badań użytkowników. Dla programistów będzie szablon do zdalnych standupów, dokumentacji czy roadmapy, do post-mortem i pre-mortem. Dla wszystkich korpoludków, szablony do notatek ze spotkania, rozlicznych list zadań. Dla użytkowników prywatnych: budżety, szablon do rozplanowania zadań do wykonania jeśli chcesz zadbać o swoje zdrowie i urodę, szablony do planowania i odznaczania wykonanych treningów trackery do nawyków, które mają pomóc Ci wprowadzić w życie nawyki według rozlicznych popularnych systemów czy nawet szablon do CV. Do tego dochodzą darmowe i komercyjne szablony oferowane przez różnych ekspertów i entuzjastów notion.
Dla mnie ciągle najwięcej najsensowniejszych zastosowań Notion ma w okolicach IT i szczególnie działów HR w IT, ale wyobraźnia osób, które Notion lubią i być może chcą też na usługach związanych z tym narzędziem zarobić jest niczym nieograniczona. Uważam jednak, że Notion jest na tyle intuicyjne w obsłudze, że w wielu przypadkach dużo prościej odpuścić sobie szukanie szablonu i po prostu wyklikać to czego potrzebujemy. Szczerze mówiąc, wszelkie płatne kursy Notion uznaję za przerost formy nad treścią - jeśli nie wiemy jak coś zrobić to można to albo podpatrzeć właśnie w czyimś szablonie, a jak nie, to znaleźć informacje w darmowych tutorialach na youtube.
Część 3 - Narzędzia i pomysły wokół Notion
Korzystam z Notion głównie do zbierania materiałów do tego podcastu i do planowania przyszłego podboju świata. I jak tylko zaczęłam to robić i poznawać no to oczywiście zaczęło mi po pierwsze kilku rzeczy w Notion brakować a po drugie, zaczęłam mieć pomysły na wykorzystanie Notion... Żaden z nich nie okazał się być na tyle oryginalny, żeby ktoś na niego już nie wpadł, ale mimo wszystko warto o nich opowiedzieć. Tak sobię myślę, że Notion jest dość prostym narzędziem, więc dość łatwo zidentyfikować jaki brak czy jaki pomysł doprowadził do powstania jakiego dodatku do niego, co jest naprawdę ciekawym eksperymentem myślowym i prowadzi do w sumie dość optymistycznych przemyśleń o ludzkiej kreatywności.
No to do rzeczy - jak już parę razy wspominałam, Notion dobrze nadaje się do wszelkiego rodzaju list. Ja mam zawsze w przeglądarce otwartych za wiele okien i chciałabym pozbyć się tego nawyku, po pierwsze po to, żeby łatwiej mi się było skupić, a po drugie dlatego, że liczba okien zaczyna sprawiać problemy mojemu staremu laptopowi. No to fantastycznie, będą trzymać taką ładną listę linków w Notion. Jedyny problem, to że kopiowanie linku z paska przeglądarki, otwieranie notion i wklejanie go trwa jednak nieco dłużej niż otworzenie taba w przeglądarce, więc pewnie mi się nie będzie chciało. Co by mi pomogło? Wtyczka do przeglądarki, która zrobi to automatycznie po jednym kliku. No i proszę - jest - Notion Web Clipper, robi dokładnie to, pozwala jednym klikiem zapisać dany link z wybranym tytułem do bazy danych - czyli listy - w Notion.
Potem pomyślałam sobie, że skoro już mam takie piękne narzędzie i tyle inspiracji wokół, to jednak spróbuję zostać jedną z tych zorganizowanych osób i trochę lepiej planować i wykonywać różne swoje zadania. Dwa podstawowe narzędzia dla osób, które chcą świadomie pracować nad swoją produktywnością to kalendarz i coś do odliczania czasu, żeby móc stosować technikę pomodoro. Notion ma całkiem fajny i nieźle wyglądający kalendarz, ale jednak jestem za bardzo przyzwyczajona do mojego Google Kalendarza żeby się tak po prostu ot przenieść. Chciałabym więc coś, co się z kalendarzem google synchronizuje. No i pyk, jest taka strona indify.co, na której znajdziemy sporo pożytecznych widgetów do Notion. Indify działa tak, że generuje spersonalizowany widżet dla Ciebie, który możesz potem osadzić na swojej stronie. Co dokładnie możesz skonfigurować zależy oczywiście od twórcy takiego widgetu, w przypadku akurat tego kalendarza jest to oczywiście z którym kalendarzem go połaczyć, ale też kolorki, obramowania i tak dalej. Na Indify są też widgety które pełnią w zasadzie tylko rolę wizualną czy motywacyjną, na przykład pasek postępu który pokazuje każdą minutę o którą właśnie skróciło się Twoje życie. Przyznacie, że w tym świecie z obsesją na temat produktywności to jest na swój sposób świeże spojrzenie na temat. To co jest w Indify najbardziej wkurzające, to że twórcy portalu nieszczególnie dobrze ogarnęli logowanie i chcąc poprzeglądać widgety czy dodać ich kilka, zazwyczaj trzeba się też kilka razy zalogować.
Niemniej jednak, to ciekawy pomysł, takie trochę komponenty do Notion - powinnam pewnie powiedzieć bloki - coś mniejszego niż szablon a dodającego do Twojej strony coś co ładnie wygląda i może ją odróżnić od setek innych stron na Notion. Indify to nie jedyne miejsce gdzie można szukać widgetow do osadzania - nie widziałam tam widgetu do pomodoro, więc wpisałam tą frazę, to znaczy “notion pomodoro widget” do google’a i też znalazłam nie jeden.
No to idźmy dalej - mowa była o tym, że to co napiszesz czy stworzysz w Notion właściwie natychmiast przekształcane jest w jakiś rodzaj webowego komponentu. Stronę w Notion można też udostępnić światu. Do w pełni funkcjonalnej strony internetowej brakuje niewiele - właściwie to menu, może jakiejś stopki, paru guzików. Mówisz i masz - istnieje co najmniej kilka narzędzi, które pozwalają stronę w Notion przekształcić w tak zwaną prawdziwą stronę internetową. Dwa najbardziej popularne to Super i Potion. Bardzo mi się podoba nazwa tego drugiego, Potion for Notion, czyli eliksir dla Notion. W każdym razie, niezależnie od narzędzia, działają one podobnie. Biorą Twoją publiczną stronę na Notion i na jej podstawie generują kolejną stronę, z dołożonym menu i zmienionymi przez Ciebie ustawieniami. Możesz sobie zażyczyć, żeby Twoja przekształcona strona miała inne kolory i dołożyć kilka komponentów, a także użyć dodatkowych skryptów, na przykład po to, żeby spełnić obowiązek informacyjny i wyświetlić informację o cookies.
To brzmi nieźle, ale też statycznie - to znaczy, wydaje się, że z tym całym generowaniem, to rozwiązanie nieco lepiej dostosowane do stron, które się jakoś bardzo dynamicznie nie zmieniają. A co gdyby chcieć na Notion prowadzić coś w rodzaju bloga? Wbrew pozorom, można to zrobić przy użyciu Potion czy Notion, ale jest też rozwiązanie dedykowane specjalnie dla bloggerów o nazwie MDX.one. Domyślnie oferuje ono trochę więcej funkcjonalności, które mogą być przydatne konkretnie na blogu a nie na przykład na stronie wizytówce - czyli layouty, układy treści i postów charakterystyczne dla blogów, kategorie, paginacje i tak dalej.
Kiedy na początku tego artykułu opowiadałam o tym do czego jest Notion, to przynajmniej kilkukrotnie wspomniałam o firmowych bazach wiedzy czy też o prywatnej Wikipedii. Jest i narzędzie, które buduje na tym aspekcie Notion, to znaczy służy do tworzenia portali z dokumentacją i do pomocy klientom. Nazywa się HelpKit.
OK - no to idziemy jak dotąd trochę ścieżką takich pomysłów, które kręcą się wokół formy, tzn tego jak wygląda to co trzymasz na Notion, jak jest ustrukturyzowane.. A gdyby tak przyjrzeć od drugiej strony, to znaczy pomyśleć o potencjale Notion do sprzedawania treści. Wszelkiego rodzaju kursy, checklisty, bazy materiałów... Pierwsze o czym ja pomyślałam to plan treningowy. No na Notion mamy wszystko czego potrzeba - jest kalendarz, jest checklista, jest możliwość osadzenia albo wrzucenia linków do filmików czy ilustracji z przykładowymi ćwiczeniami... brakuje właściwie tylko płatności. No i znów, pyk, Float.so, czyli narzędzie do przekształcania notatek w Notion w tak zwane pełnowymiarowe kursy. Pełnowymiarowość polega na dodatkowej nawigacji między kolejnymi artykułami, klikalnym spisie treści widocznym na części ekranu, płatnościach i tzw. landing page, czyli takiej stronie startowej z krótkim opisem kursu.
Podejrzewam, że takich produktów opartych o Notion i służących do tworzenia usług czy kursów w oparciu o Notion jest jeszcze więcej, niemniej jednak jest to na tyle młody ekosystem, że w obrębie jednego pomysłu nie ma raczej tłoku. To jest też o tyle interesujący dla mnie osobiście temat, że spora część z tych produktów jest tworzona przez jedną osobę, przez kogoś kto rzucił swoją etatową pracę i zajął się komercyjnym rozwojem jakiegoś swojego pomysłu. Jednocześnie to co mnie ciekawi i może nawet trochę inspiruje jako aspirującego twórcę i kogoś kto trochę szuka dobrej zawodowej ścieżki dla siebie, stanowi też ryzyko dla użytkownika. Tak naprawdę nie wiadomo, jak długo te produkty przetrwają, jakie będzie wsparcie i tak dalej. Decydując się więc na oparcie swojej własnej usługi o taki niszowy produkt, warto mieć tego świadomość.
Część 4 - dość tej laurki
Ten odcinek wyszedł mi taki trochę laurkowaty, a przecież nikt mi za to nie płaci. Pora więc też wspomnieć o tym, czego na Notion na ten moment brakuje.
Tak szczerze mówiąc, dla mnie największym problem z używaniem Notion w takim dualnym charakterze i dla swoich prywatnych materiałów i dla tego co publikuję, w tej chwili jest brak sprawdzania pisowni w języku polskim. Nie jest to problem, jeśli pracuje się na Macu, który ma przynajmniej swój systemowy spellcheck, ale już na systemie Windows strasznie mnie to denerwowało. Google co prawda z uporem maniaka chce poprawiać żeńskie formy słów na męskie, ale Notion nie chce poprawiać nic, co powoduje, że zanim cokolwiek na Notion opublikuję, to najpierw i tak przeklejam to chociażby do Google doca. Upierdliwe. Ograniczenie językowe dotyczy również samego interfejsu narzędzia. Na razie Notion wspiera tylko angielski, koreański i japoński no i cóż, my z pewnością nie jesteśmy priorytetowym rynkiem. W większości przypadków, to nie jest jakiś straszny problem, ale należy pamiętać, że dotyczy to też komponentów Notion, które wkleja się na stronę - na przykład jeśli zdecydujemy się na galerię z wyszukiwarką, to podpowiedź w okienku wyszukiwarki to będzie “Search” i nie ma szans, żeby zmienić to w szukaj.
Drugi problem z Notion, to opóźnienia. Czasami przy pisaniu w Notion pojawia się strasznie denerwujące opóźnienie pomiędzy uderzeniem w klawiaturę a momentem, w którym znak pojawia się na stronie. Mam takie wrażenie, że widzę wyraźną korelację między porą dnia a występowaniem albo nie tego opóźnienia, więc być może dla polskich użytkowników, którzy pracują wtedy, gdy Amerykanie śpią nie będzie to tak problematyczne, ale jak już się zdarza, to właściwie uniemożliwia pracę w Notion - przynajmniej ja nie umiem.
Trzeci problem, na który narzeka sporo osób, wynika z wcześniej chwalonej przeze mnie blokowej natury Notion. A właściwie, można by powiedzieć, blokowo-tekstowej. Kiedy najeżdżamy kursorem na jakieś miejsce na stronie to czasami chcemy edytować tekst, wstawić słowo, coś usunąć naciskając backspace. Czasami jednak chcemy dane miejsce potraktować jak blok i np. w całości przeciągnąć do innej kolumny. Notion stara się domyślić naszej intencji ale z różnymi skutkami. Wielu użytkowników narzeka że nigdy nie wiedzą w jaki tryb wejdzie to narzędzie i sugeruje im ono posługiwanie się kursorem wtedy gdy oni chcieliby przeciągać elementy. Z mojego doświadczenia nie jest to istotny czy częsty problem, ale może wynika z tego jak ja pracuję z Notion z tego że zazwyczaj te dwa rodzaje edycji wykonuję osobno - to znaczy, na przykład najpierw piszę tekst, a dopiero gdy jest gotowy poprawiam układ na stronie i tak dalej.
No i czwarta rzecz, która nie jest może specyficzna dla Notion, ale pewnie warta powtarzania - to ciągle jest platforma pod kontrolą jakiegoś komercyjnego dostawcy. Twoje dane przechowywane są na serwerach u kogoś obcego. Nie znalazłam jakichś szczególnych problemów czy zagrożeń, które sprawiłyby, że Notion jest bardziej niebezpieczne niż inne chmurowe narzędzia, ale w internecie zdarzają się różne rzeczy - od ataków na samą firmę po ataki wycelowane w użytkowników, czy w końcu nasza własna głupota lub nieuwaga. W związku z tym, bądź bardzo ostrożny z trzymaniem na notion danych wrażliwych, nie przesadzaj z używaniem go do celów związanych z zarządzaniem osobistymi finansami, nie zapisuj tam haseł a także jedynej kopii danych, które są dla Ciebie bardzo bardzo istotne. Takie zawsze lepiej skopiować przynajmniej w jedno inne, bezpieczne miejsce.
Część 5 - czyli szybkie podsumowanie.
Notion to narzędzie, któremu wróżę karierę Google Suity. Na ten moment dobrze nadaje się do użytku prywatnego przez osoby, które lubią organizować różne aspekty swojego życia. Dobrze sprawdzi się również w małych biznesach, które potrzebują miejsca na różnego rodzaju dokumenty, również te widoczne dla klientów. Mocne strony to prostota interfejsu a także możliwość grupowania treści i eksponowania związków między poszczególnymi materiałami różnego rodzaju. Ciekawie rozwija się również ekosystem narzędzi wokół Notion - istnieją już komercyjne narzędzia do tworzenia w oparciu o nie stron internetowych, kursów i blogów. Notion ma dodatkowe integracje i ma również funkcjonalność szablonów, co powoduje, że z jednej strony można do niego dodawać dodatkowe funkcjonalności i elementy, a z drugiej nie trzeba zaczynać od zera i można budować na zaproponowanych przez kogoś szablonach.
Żeby nie było tak różowo, to trzeba pamiętać, że Notion to jednak Software as a Service, SaaS, a więc mogą się zdarzyć opóźnienia, lagi czy wręcz niedostępność serwisu z powodów technicznych czy tzw. outage’u. Z Wordem tego problemu nie ma.
Mam nadzieję, że w tym odcinku znalazłeś dla siebie jakiś fajny przypadek użycia Notion. Jeśli tak, to daj znać na facebooku albo tu gdzie słuchasz podcastu. Dzięki i do usłyszenia.